Jaka była cenzura w PRL-u?
Cenzura przejawiała się praktycznie we wszystkich dziedzinach życia. Cenzurowano zaproszenia ślubne i nekrologi, programy telewizyjne, prace naukowe i literaturę piękną. Cenzura obejmowała zakaz pisania o pewnych ludziach, nie wolno było wspominać o niektórych książkach czy wydawnictwach. Obejmowała całe sfery tematyczne i poszczególne kwestie.
\ Cenzura słowa mówionego czy pisanego nie była wynalazkiem komunistów. By nie cofać się w zbyt odległe czasy można przypomnieć cenzurę w okresie międzywojennym. Cenzura w IIRP miała według obowiązującego prawa charakter represyjny. Oznaczało to, że teksty były oceniane przez cenzorów już po ich ukazaniu się w druku. Warto podkreślić, że decyzje urzędów cenzorskich były weryfikowane przez sąd i wydawca na tej drodze mógł dochodzić swoich praw.
Cenzura w Polsce Ludowej miała charakter totalitarny. Była to cenzura prewencyjna, stanowiła część aparatu przemocy. Starała się poddać kontroli wszystko, co zaistnieje w sferze publicznej. Decyzje cenzury nie były kontrolowane sądownie do 1981r. ale i po tej dacie tj. po wprowadzeniu ustawy o cenzurze, niewielu wydawców miało odwagę dochodzić swoich praw na drodze sądowej, obawiając się nieformalnych szykan i represji.
Jak słyszeliśmy ustawę o cenzurze uchwalono dopiero w 1981r. (31 lipca). Na jakich więc zasadach funkcjonowała ona w latach wcześniejszych?
Początkowo pracownicy cenzury byli związani z Resortem Informacji i Propagandy PKWN. W ramach tego resortu powołano 19 sierpnia 1944r. Wydział Prasowo – Informacyjny, którego zadaniem było zarządzanie drukarniami, dysponowanie papierem, inspirowanie i kontrola gazet. 19 stycznia 1945 r. na podstawie rozkazu ministra bezpieczeństwa publicznego zorganizowano Centralne Biuro Kontroli Prasy przy MBP. Był to moment przesądzający o obliczu powojennej cenzury. Struktura i kadry tej instytucji całkowicie podporządkowanej kierownictwu PPR oraz metody pracy oparte na radzieckich wzorach pozwalały komunistom używać cenzury, jako sprawnej broni do walki z opozycją.
15 listopada 1945r. Centralne Biuro Kontroli Prasy przekształcono w Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Oficjalne zmiany dotyczące reorganizacji cenzury ogłoszono dekretem Rady Ministrów z dnia 5 lipca 1946r. Odtąd o tym, co ukazywało się w druku decydowały nieustanowione prawem zasady, ale aktualna „linia polityki” PPR (PZPR) i bezpośrednie instrukcje partyjnego kierownictwa.
Wspomniana ustawa o cenzurze z 1981r. była efektem kompromisu między stroną rządową a „Solidarnością”. Dużym osiągnięciem w porównaniu do dekretu z 1946r. była możliwość zaznaczenia ingerencji w tekście. Bardziej precyzyjnie określono także zasady ingerencji. Nie było jednak szans, aby działanie ustawy sprawdzić w praktyce, gdyż obowiązywała tylko 72 dni. Dekret o stanie wojennym, a później nowelizacja prawa o cenzurze, w rzeczywistości oznaczały powrót do pierwotnych praktyk.
\ Cenzura przesyłek pocztowych i telekomunikacyjnych (słynny komunikat: „rozmowa kontrolowana…”) należała do tych rygorów stanu wojennego, które swym zasięgiem obejmowały najszersze kręgi społeczeństwa. W dużym stopniu oddziaływała psychologicznie – była jedną z form zastraszania ludzi, którzy nie zdawali sobie sprawy z tego, że masowa cenzura rozmów telefonicznych nie była możliwa ze względu na ówczesny poziom techniczny urządzeń telekomunikacyjnych.
Po obradach „okrągłego stołu” urząd cenzury nadal istniał, choć na nowych warunkach, gdy władza wymknęła się z rąk komunistów, przestał być użyteczny. 29 stycznia 1990r. PZPR zakończyła swoją działalność i dopiero wówczas zlikwidowano cenzurę. Ustawa w tej sprawie weszła w życie 6 czerwca 1990r.
Kim byli cenzorzy i na czym polegała ich praca?
\ Cenzorzy byli różni w zależności od ośrodka. W takich miastach jak Gdańsk, Warszawa, Kraków cenzorami byli najczęściej niedopieczeni naukowcy i nieudolni doktoranci. W ośrodkach mniejszych cenzorami byli ludzie o wąskich horyzontach, którzy w najlepszym razie mieli średnie wykształcenie. Na początku lat 70-tych wyszło rozporządzenie stawiające cenzorom wymóg wykształcenia wyższego. Cenzorzy w większości nie spełniali tego wymogu (w GUKP, PiW w 1971r. tylko 67% urzędników miało skończone studia wyższe).
Liczba cenzorów, która wzrastała w latach 40-tych stała się z czasem bardziej stabilna i w latach 70-tych i 80-tych wynosiła ok. 350 osób. Obok pracujących w terenie cenzorów etatowych, każde miasto posiadało swego miejscowego kontrolera treści lokalnych występów i druków. Z aparatem współpracowali także tłumacze języków obcych i uczeni, nazywani cenzorami pozaetatowymi.
\ Od końca lat 40-tych w organach cenzury starano się, by rozeznanie rzeczywistości cenzorów oparte było na światopoglądzie marksistowskim. Służba władzy ludowej miała, przynajmniej oficjalnie głębszą motywację. Począwszy od I połowy lat 70-tych ideologia przestała odgrywać w pracy cenzora istotną rolę. Motywacją podjęcia pracy w cenzurze były wtedy pieniądze, kariera lub inne korzyści: mieszkanie, samochód, dostęp do specjalnego sklepu w KW PZPR, specjalne wczasy, gwarancja ochrony przed prawem.
\ W pracy cenzora nie chodziło o to, by kreślić więcej, lecz by kreślić to, co trzeba, czyli to, co niezgadza się z zapisami cenzorskimi, ogólnym kierunkiem polityki PZPR bądź jest sprzeczne z bieżącą taktyką rządzenia.
Na konferencjach i szkoleniach nieustannie i przez cały okres istnienia cenzury powtarzano, by w pracy cenzorskiej posługiwać się rękoma innych. Dlatego starano się, by teksty były cenzurowane już w redakcjach. Cenzura chętnie usuwała się w cień, tak, aby w miarę możliwości nie tylko nieświadomy jej istnienia czytelnik, ale i mający do czynienia z cenzurą autor, był przekonany o marginesowym znaczeniu tego urzędu.
Przed jakimi problemami natury moralnej stał historyk ograniczony w swej wolności uprawiania nauki? O jakich dylematach czy wyborach postępowania wobec cenzury można mówić?
Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że można było wybrać tylko jedną z dwu możliwości: zgodę na druk z uwzględnieniem ingerencji cenzury lub rezygnację z druku. Rzeczywistości nie da się jednak przedstawiać w barwach czarno-białych. Przy ocenach dokonywanych przez człowieka wyborów powinno się uwzględniać okoliczności, w jakich podejmował decyzje.
W PRL-owskich realiach sposób na bycie uczonym oznaczał próbę znalezienia złotego środka (wyboru najlepszego rozwiązania w danych okolicznościach). Chodziło o to, by dochować wierności prawdzie mimo pominięć, przemilczeń i ingerencji narzuconych autorowi, by przedstawiony obraz przeszłości nie był zakłamany. W warunkach istnienia cenzury było jednak niezmiernie trudno, ogłaszając okrojone wyniki badań, nie wygłaszać fałszywych sądów oraz trudno uniknąć takiej sytuacji, by fałszywych sądów nie sugerować.
W 2000r. pod patronatem Instytutu Historii PAN w Warszawie wydano wspomnienia historyków dotyczące kontaktów z cenzurą. Do około 150 historyków wysłano wcześniej pisma z prośbą o nadesłanie tekstów. Ostatecznie w tomie znalazło się 28 wypowiedzi. Wynika stąd, że niełatwo było uczonym dokonać autorefleksji. Tak obawy i rozterki towarzyszące spisywaniu relacji przedstawił Roman Wapiński: „ ….dzielę się swymi doświadczeniami z oporami, wywołanymi przede wszystkim obawą przed zaliczeniem do szukających „usprawiedliwień” i cierpiących na amnezję. Uważam, że każdy z nas, publikujących w minionej epoce, przyjmował odpowiedzialnośc za swoje słowo, także i wówczas, gdy było ono wymuszone.”
Opinie historyków odnośnie szkodliwości cenzury były różne. Jerzy Tomaszewski stwierdził nawet, że bywają warunki polityczne, w których cenzura staje się koniecznością i bywa pożyteczna dla autora. Zdaniem Ludwika Hassa „strach miał wielkie oczy” – cenzura raczej nie zniweczyła żadnego poważniejszego przedsięwzięcia historyka, jeśli odważył się mimo wszystko je podjąć. Według Tomasza Szaroty dla autorów i wykonawców tekstów kabaretowych konieczna aluzyjność tworzyła pomiędzy artystami a widownią niepowtarzalną atmosferę porozumienia się „w pół słowa”. Także dla pedagogów cenzura mogła mieć swoje dobre strony np., jako bariera odgradzająca społeczeństwo a szczególnie młodzież od pornografii.
Z punktu widzenia nauk historycznych cenzura odgrywała rolę destrukcyjną (to pogląd większości uczonych). Utrudniała a właściwie uniemożliwiała powiedzenie „całej prawdy” o przeszłości. Powodowała, że wiele tematów w ogóle nie mogło stać się przedmiotem badań naukowych – stąd sławetne: białe plamy” – niedotyczące tylko i wyłącznie historii najnowszej.
Czy warto czytać stare książki?
Książki podobnie jak inne dzieła ludzkiego umysłu i wyobraźni poddane są próbie czasu. Zmienia się często zmysł estetyczny, wyznawane wartości, marzenia i aspiracje ludzi. Na pewno dużo bardziej podatne na działanie zęba czasu są książki naukowe. W przeciwieństwie bowiem do dzieł literatury pięknej, wyniki badań naukowych mogą stracić ważność w przeciągu bardzo krótkiego czasu. Umysł ludzki wciąż dąży do poszerzenia stanu wiedzy i przewartościowywania dokonań wcześniejszych pokoleń. Dotyczy to również nauk o przeszłości. Jak bowiem powszechnie wiadomo, każde pokolenie chce napisać swoją własną historię, często w opozycji do obrazu dziejów wykreowanego przez swoich antenatów. Postawa taka nie jest ani niczym nowym, ani dziwnym, była bowiem wspólna dla wszystkich młodych ludzi na przestrzeni wieków. Wynika ona zapewne z poczucia wyjątkowości i przekonania, że teraz to „my” dochodzimy do głosu i będziemy kształtować otaczający nas świat. Taka to garść przemyśleń nasuwa mi się po lekturze pewnej książki regionalnej wydanej przed kilkudziesięciu laty.